sobota, 19 maja 2012

Nie ma próby bez buby

W Baku trwają próby półfinałów Eurowizji, u nas trwają przygotowania do walnego oglądania finału w Dzień Matki (lub jak kto woli: w urodziny wujka Jurka). Robimy to co roku. Spotykamy się ze znajomymi i mamy wtedy swoje święto. Wegług klasyfikacji Fratra の to będzie chyba "pełna imba". Przez lata wciągnęliśmy w ten proceder już sporo osób i wypracowaliśmy swoje tradycje a nawet, mam wrażenie, hermetyczne poczucie humoru. Wysłaliśmy już dzisiaj do znajomych zainteresowanych wspólnym oglądaniem obcesowe zaproszenia na finał ESC. Obcesowe, żeby nie wszyscy z nich skorzystali, gdyż może zabraknąć miejsca. Co roku w dzień finału odbywa się u nas nowe podejście do bicia rekordu pomieszczenia jak największej liczby osób przed telewizorem i w przyszłym tygodniu mimo wszystko nie będzie od tego odstępstwa.


W tym roku, jak już wszystkim wiadomo, ale nie zaszkodzi powtórzyć, zachodzi przy organizacji eurowizyjnego spędu trudność związana z brakiem transmisji w TVP. Już dawno powzięliśmy decyzję, że skoro telewizja nas tak potraktowała, to my właśnie złośliwie obejrzymy sobie konkurs na całego, jak jeszcze nigdy nie oglądaliśmy (a co?!). Wygląda na to, że skorzystamy z transmisji internetowej, chociaż posiadamy kablówkę i rosyjskie oraz włoskie kanały, na których konkurs ma być pokazywany. Skorzystamy z transmisji internetowej i... puścimy sobie ją przez zawczasu pożyczony od zaprzyjaźnionej podstawówki rzutnik. Jeszcze nie wiemy, gdzie rzucimy nasz przekaz. W grę wchodzi prześcieradło rozwieszone w jakimś godnym miejscu lub sufit (bo jesteśmy kreatywni). Przy pomocy specjalnie wyselekcjonowanego zestawu piosenek z ubiegłych lat zgromadzonego na jutiubie, którego użyjemy w czasie "bifora" przed właściwą transmisją, sprawdzamy też już, jak podłączyć dźwięk do głośników od wieży, żeby było zacnie. Trzeba to wszysko zgrać z tym, że musimy też usadowić (wśród kabli) gości. Nie da się ukryć: jest trudno. Ale się nie poddamy!

Frater Σ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz