poniedziałek, 28 maja 2012

Moja racja jest mojsza niż twojsza

Jakoś zawsze (prawie zawsze...?), trzymając się wciąż tematu Eurowizji, udawało się nam uniknąć pisania o muzyce. Niby o gustach się nie dyskutuje, a ten blog miał być poświęcony sprawom, które mają jednoczyć a nie dzielić fanów ESC - czyli temu, że nasz kraj, Polska, nie startuje w konkursie, że telewizja schodzi na psy i że żadne wymówki nie są nas w stanie przekonać, jakoby Eurowizja była do dupy... itp.


No ale coś trzeba napisać na temat wyników tajnego głosowania na karteczkach typu post-it, które odbyło się podczas wielkiej imprezy (z telebimami i fajerwerkami) w skromnych progach naszej fraterni podczas finału umiłowanego konkursu. Tym bardziej, że kilku gości się o to upomina.* Otóż: demokracja zwyciężyła. Nie wygrała ta pani, która (rzekomo) wygrała oficjalnie. A nawet - należy powiedzieć z ręką na sercu - nie zdobyła ona u nas ani jednego punktu (nie jesteśmy mainstreamowi, oj nie). Pierwsze miejsce i po jednym punkcie od każdego z gości miała u nas Nina Zilli. Pozostawię to bez komentarza, bo jej piosenka broni się sama. Drugie miejsce wymusił na gościach podczas "niezawisłego głosowania" Frater Σ - jego faworytami byli reprezentanci Islandii. Faworytka Fratra Ж zaś, "Mandinga Zalilalilalej" uplasowała się na trzecim miejscu. Od razu widać, kto nie rządzi w domu na codzień, a jego głos jest łaskawie tolerowany dopiero od święta. ;P Po zapoznaniu niektórych "nowych w biznesie" gości z utworem Rambo Amadeusa to jednak on został okrzyknięty przez aklamację wielkim wygranym konkursu (i wielkim prorokiem współczesności... byliśmy bardzo pijani). Chociaż o mały włos, po przyznaniu punktów rekompensaty za niepełnosprawność, w naszych miłosiernych sercach wyprzedziłby go wprost masakryczny austriacki utwór "Woki mit deim Popo" ("duze płał"!). No, to by było, w telegraficznym skrócie, na tyle w kwestii prywaty. :D

Już więcej nigdy się nie ujawnimy z naszymi preferencjami muzycznymi. Aha, jeszcze dodam, że fajnie było mieć na imprezie tak liczną reprezentację medyków! Serwowali oni natychmiastową diagnozę tego, co działo się na eurowizyjnej scenie. Pięcioosobowe konsylium. Rak kolczystkomórkowy wymiatał. :) Do zobaczenia za rok!

Frater Ж

* chcieliby to mieć na piśmie, przypuszczalnie będą się pojedynkować, który wykonawca był lepszy, hłe hłe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz