środa, 16 maja 2012

Dlaczego nie?

Żeby fałszywy Umberto Eco nie poinformował na Twitterze i o naszej śmierci, postanowiliśmy napisać kolejną notkę. Nasi drodzy czytelnicy dopytują się o wyniki zapowiadanej akcji wysyłania prowokacyjnych mejli do polskich artystów. Prowokacyjnych, bo zawierających pytanie, dlaczego nie pojadą oni na Eurowizję.

Spieszymy donieść, że otrzymaliśmy jak dotąd jedynie dwie odpowiedzi (możemy chyba ujawnić, że odpisali nam Michał Jelonek i zespół Hunter, bo to ładnie o nich świadczy). Jako że pod względem kompozycyjnym najbardziej odpowiadają nam argumenty występujące trójkami lub czwórkami... czekamy na więcej materiału, by podzielić się odpowiedziami tuzów polskiej sceny z blogosferą. Zamierzamy też ponowić nagabywania w sprawie ich wypowiedzi na ten ważki temat. Bo może zwyczajnie byliśmy za mało upierdliwi? To, że ESC 2012 minie, nie spowoduje chyba zdezaktualizowania się tego tematu?


Możemy naturalnie snuć hipotezy, dlaczego nasi dobrzy muzycy nie jeżdżą na nasz ukochany konkurs... Mogą nie chcieć, bo konkurs nie ma dobrej prasy w Polsce i wzięcie w nim udziału mogłoby ośmieszyć zespół (patrz: stereotypy). Ale żeby tak żaden z nich nie miał do siebie dystansu i nie umiał się bawić? Mogą nie chcieć, bo - jeśli rzeczywiście są szanowanymi wykonawcami - mogą obawiać się, że na tym obciachowym konkursie poniosą porażkę. Ale tutaj trzeba zrobić bilans zysków i strat; czy bardziej żenujący jest występ w telewizji śniadaniowej w celu rozmawiania o pieluchach dla dzieci lub obszerny wywiad o życiowej tragedii w "Tinie", czy występ na Eurowizji, który przynajmniej jest merytoryczny, bo wiąże się z zawodem muzyka. Mogą wreszcie nie chcieć, bo - o czym się słyszy - warunki na jakich TVP proponuje zespołowi reprezentowanie kraju na festiwalu wołają o pomstę do nieba i mogą skusić doprawdy tylko amatorów...

To nasze domysły. Wciąż pragniemy poznać prawdę. TYMCZASEM... żartowaliśmy raz, że podczas Eurowizji, TVP - która twardo udaje, że taki konkurs się w tym roku nie odbywa - wyemituje pewnie jakiś bardzo zły film klasy B. I nie myliliśmy się.

Złośliwi mogą stwierdzić, że przyznając się do tego zupełnie tracimy wiarygodność, bo zainteresowanie zarówno Eurowizją, jak filmami klasy B (szczególnie tymi z nazwami dzikich zwierząt w tytule, a już zwłaszcza ze słówkiem "versus" lub "kontra") świadczy ujemnie o naszym dobrym guście. Ale w istocie, znamy się nieco na rzeczy. I odkryliśmy, że 26. maja na Jedynce poleci TO, a na Dwójce TO. Średnia ocen tych dwóch filmów na filmwebie to 3,7. Na 10! :) Czyżbyśmy nieświadomie zainspirowali ramówkę TVP?

Frater Ж

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz