niedziela, 2 grudnia 2012

Dzisiaj felieton

Czy generalizacja, że świat schodzi na psy, skoro nie ma w Polsce Eurowizji jest przesadą? Ostatnio naszła mnie taka myśl, że schizofrenia programowa TVP jest tylko objawem poważniejszych chorób toczących wiele dziedzin życia społecznego w naszym kraju. Myśl ta stanowi odpowiedź na pytanie, które przebijało z poprzedniej notki na naszym blogu i brzmiało mniej więcej tak: "Dlaczego TVP odmawia udziału w Eurowizji, skoro niesie to ze sobą same profity?". Odpowiedź jest prostsza, niż przypuszczałem. Brzmi: "bo TVP zapomniała, po co istnieje".

Ale instytucja ta nie cierpi w samotności na tak zdiagnozowaną chorobę. Gdyby rozejrzeć się po otaczającej nas rzeczywistości, szybko się zorientujemy, że ta sama przypadłość dotknęła zarządzających szkolnictwem, nauką, polityką transportową czy refundacją leków. Chodzi mi o te sytuacje, w których podejmowane są absurdalne decyzje, które zawsze określane są mianem "koniecznych" a jednocześnie na pierwszy, drugi i nawet tysięczny rzut oka zdają się chybione. Oczywiście można postawić inną diagnozę, według której za durnymi decyzjami kryje się brak pieniędzy i w konsekwencji oszczędności. Ale taki sposób myślenia do niczego nie prowadzi - w wymienionych branżach zawsze i wszędzie było i będzie za mało pieniędzy (to znaczy: zawsze mogłoby być tych pieniędzy więcej). W tym przypadku chodzi raczej o brak pomysłu, co z tymi pieniędzmi, które są do dyspozycji, można zrobić. Brak pomysłu wynika zaś z zatracenia celu działania, z pogrążenia się w bezproduktywnych machinach biurokracji. W efekcie uniwersytety przyjmują wszystkich kandydatów bez względu na poziom ich przygotowania do studiów; uczniowie w szkołach nie zdobywają wiedzy, lecz uczą się rozwiązywać testy; nauczyciele spędzają prawie tyle samo czasu przy tablicy, co z nosem w papierkach, których nikt potem nie czyta; lekarze trzęsą portkami przed wypisywaniem recept, bo za 4 lata przyjdzie kontrola, by zlicytować im mieszkanie; urzędnicy boją się podejmowania decyzji; w ramach poprawy działania kolei ogranicza się ilość pociągów, a TVP zaprzestaje uczestnictwa w międzynarodowej imprezie o wielkiej oglądalności (przypomnę, że uważam to za niezgodne z fragmentam Ustawy o Radiofonii i Telewizji, o którym już pisaliśmy). Ech, do tego niestety informacja publiczna leży, więc kontrolowanie działania publicznych instytucji przez obywateli jest wręcz niemożliwe, choć powinno się bez utrudnień odbywać wszędzie tam, gdzie coś jest finansowane z naszych podatków.


W świetle powyższych rozmyślań mam apel do zarządu TVP. Panie i Panowie! Przyznajcie się, że nie pamiętacie, po co istniejecie, nie macie pomysłu na to, jak wyjść z dołka. Macie gdzieś poziom waszych programów - ważne, by przynosiły krótkofalowe zyski. Czy na tym to polega? Chyba jednak nie, skoro rezygnujecie z udziału w dochodowej imprezie. Wasze decyzje przypominają zachowanie upadającego, zdesperowanego dyktatora, który wydaje sprzeczne polecenia, wije się bezsilnie i nie pamięta, po co obejmował władzę, zależy mu już tylko na tym, by ją utrzymać. A przecież większość dyktatorów przejmowała stery państw w jasno określonym celu.

Frater Σ

czwartek, 22 listopada 2012

Długooczekiwany drugi strzał w stopę TVP

Werble...

"Po wnikliwej analizie wszystkich argumentów za i przeciw zarząd TVP podjął decyzję, że Telewizja Polska nie weźmie udziału w najbliższej edycji Eurowizji. Zawiadomiliśmy już o tym organizatorów konkursu."

Wiwaty!

W ten oto sposób 22. listopada 2012 roku TVP postanowiło strzelić sobie drugi raz z rzędu w stopę. Znowu nie będzie Polski na Eurowizji i pewnie Eurowizji w Polsce. W tym przypadku dwie pokancerowane stopy (jedna za rok 2012 i druga za 2013) są ewidentnym objawem problemów z głową. Trudno w inny sposób zinterpretować postępowanie firmy na granicy bankructwa, która ma monopol na może nietani, ale za to pożądany towar, a która decyduje się w ten towar nie inwestować, tylko przerzucić się na branżę tandety, szmaciarstwa i starzyzny. Z czego jeszcze ta starzyzna się broni...


Czy Eurowizja jest programem pożądanym? Hm, wystarczy prześledzić wpisy widzów na oficjalnym facebookowym profilu TVP, by stwierdzić, że nadanie emisji finału ESC się zwyczajnie opłaca. Zainteresowanie konkursem wydaje się być dość duże. Wśród wspomnianych wpisów przewija się, w ciągu minionego roku, kilka typów wątków, które można roboczo pogrupować tematycznie w następujący sposób:

- "Robicie gównianie seriale";
- "Mam dość kolejnych seriali o duchowieństwie";
- "Ściągnijcie z anteny Pospieszalskiego";
- "Jesteście propagandową tubą PO";
- "Skróćcie reklamy";
- "Oddajcie dobranockę";
- "Nie będę już płacił abonamentu, bo...";
- "Jaka jest decyzja w sprawie Eurowizji".

 Kolejność wprawdzie przypadkowa, należy jednak nadmienić, że wątek eurowizyjny pojawia się zdecydowanie najczęściej. I to mimo, że facebookowicze którzy piszą o Eurowizji, zwykli dostawać bana na wallu TVP. :] Ciekawi mnie, jakie argumenty "przeciw" zadecydowały o tym, by odrzucić definitywnie argumenty "za", którym generalnie poświęcony jest ten blog?

Rozważmy to z punktu widzenia TVP. Jakież mogło być, hipotetycznie, ich pokrętne rozumowanie...

Argumenty "ZA":

- forsa dla nas leży na ulicy - ludzie chcą oglądać ten program, mamy na to twarde dowody, możemy więc sobie wysoko wycenić czas reklamowy towarzyszący finałom konkursu;
- mamy fatalną reputację... może ją sobie poprawimy reagując na prośby fanów;
- i tak już płacimy za uczestnictwo w Europejskiej Unii Nadawców, więc zbyt wiele nie zaoszczędzimy, rezygnując z konkursu piosenki organizowanego przez tę Unię;
- bierzemy udział w innych konkursach spod logo Eurowizji (wnuczka pana Krzysia z bufetu na Woronicza lubi, jak te Cichopki tańczą, to mamy ich nie pokazać? no jakże tak...), może powinniśmy przynajmniej transmitować najważniejszy i najbardziej rozpoznawalny konkurs z tej "stajni", żeby pozostałe konkursy były na polskim gruncie warte kasy, jaką w nie ładujemy;
- podobno mamy jakąś misję, która nakazuje między innymi transmisję dużych wydarzeń kulturowych o charakterze międzynarodowym, hm, gdyby się nad tym zastanowić nakaz jest nawet silniejszy, gdy w wydarzeniu biorą udział przedstawiciele Polski... ale zaraz? przecież nie wyślemy nikogo... czyli ten argument się nie waliduje, uff. :P


 Argumenty "PRZECIW":

- bratanica naszego portiera z Woronicza nie lubi Eurowizji;
- nie mamy zbyt dużo kasy... niestety nie znamy również podstawowych zasad ekonomii, jesteśmy skazani na niepowodzenie, bo nie wiemy, że nawet mając długi, warto wziąć kredyt, by zrealizować przedsięwzięcie, które przyniesie łatwy do przewidzenia zysk;
- kto by chciał śmierdzące pieniądze z abonamentu od tych dziwnych ludzi, którzy chcą oglądać Eurowizję w TVP, już dawno przestaliśmy szanować ludzi, którzy cokolwiek chcą obejrzeć w telewizji, więc c'mon, kto by tam chciał mieć takich po swojej stronie;
- za kasę zaoszczędzoną na eliminacjach i transmisji konkursu ESC możemy zrobić jakiś fajny serialik o duchownych (w tym najnowszym w dialogach będzie taka inwersja składniowa stylizowana nieudolnie na styl biblijny, że ludzie pomylą ten serial ze "Star Trekiem"), albo jeszcze lepiej - kupimy jakiś durny format z zagranicznej telewizji, dzięki czemu nie będziemy się niczym odróżniać od konkurencji (dodatkowo syn pani Jadzi, woźnej na Woronicza tak bardzo lubi programy, w których piosenki jazzowe, metalowe i rockowe brzmią jak gospel - normalnie mu się wtedy tik uspokaja - niech ma chłopak frajdę!);
- od paru lat nie mamy pomysłu na skuteczne eliminacje, które wyłoniłyby sensownego przedstawiciela na Eurowizję - no i aj waj, kto się o tym dowie, jeśli nie wystartujemy.

Argumenty "PRZECIW" to niestety efekt fatalnego zarządzania firmą, kiepskiej polityki personalnej i beznadziejnej strategii wizerunkowej. Może faktycznie lepiej by było, gdyby TVP upadło? Może wtedy zaistniałaby konieczność stworzenia nowej instytucji, która zacznie realizować zadania, do których jest powołana. Bo wyraźnie ktoś w dzisiejszym zarządzie telewizji zapomniał, do czego ta instytucja została powołana... Dość często mamy też ostatnio wrażenie, iż pokutuje taki pogląd, że jak coś jest państwowe, to jest niczyje, więc można marnować tego podmiotu kasę w biały dzień.

Fraternia - zadumana nad roztaczającymi się w każdą stronę apokaliptycznymi wizjami - obiecuje, że w najbliższym czasie przyjrzy się sprawie bliżej. Jeżeli pojawią się nowe "powody" decyzji TVP, będziemy o nich informować.

Frater Σ

czwartek, 11 października 2012

I co z tą decyzją?

No, YYY? Co jest? Kiedy powiedzą, czy wracamy w tym roku do gry, czy pauzujemy na ławce... lewarów, sinych smutasów i innych ciemnogrodów, w których nie ma Eurowizji?

Swoją drogą zaobserwowaliśmy ciekawy trend, że polscy wykonawcy (zwykle ci mniejszego kalibru - może jakby jakiś "autorytet" wkroczył do gry akcja miałaby większy wykop...) sami zgłaszają swoje propozycje piosenek na przyszły konkurs. Chcą pokazać, co mogliby pokazać, gdyby TVP im pozwoliło. To bardzo miłe. Możecie być pewni, Drodzy Wykonawcy, że z czystego patriotyzmu eurowizyjnego obejrzeliśmy już wiele Waszych piosenek reklamowanych na youtubie jako propozycje na ESC. Może przy niektórych wyłączyliśmy dźwięk, ale macie od nas +1 do liczby wyświetleń. Kochani. :) Cóż, trzeba przyznać, że jest to też smutne, bo wyczuwa się w tym trendzie pewną dozę desperacji. Głupia, głupia telewizja. Przeciągają, odwlekają i pewnie jak w ubiegłym roku będą później mówili, że decyzja jest nieodwołalna, bo taka została podjęta, nie można jej zmienić, bo jest za późno i gazeta z programem telewizyjnym już się drukuje, bla bla bla...

Z innej beczki: dziś przyznano literacką Nagrodę Nobla. I na tę szaloną okazję, obrazkiem tematycznym ozdobimy niniejszą notkę.


Frater Ж

środa, 10 października 2012

Eurowizja z zaskoczenia: Bestia trzyma z nami

W sobotę weźmiemy udział w koncercie Theriona. To zespół metalowy, który zniknie na jakiś czas ze sceny, bo jego lider pisze metaloperę. Obecna trasa koncertowa ma pomóc w zbieraniu pieniędzy na to przedsięwzięcie. Zespół ma tak wielu fanów, że z pewnością w jedną noc zarobiłby dość pieniędzy, ogłaszając akcję fundraisingową na jakimś dedykowanym takim sprawom portalu, ale zamiast tego ich lider, Christofer Johnsson (ukochany Fratra Ж) napisał na swojej stronie, że podczas koncertów będą sprzedawane płyty Theriona z kilkoma coverowymi utworami. Jakież było - ponownie - nasze zdziwienie, gdy odkrylismy na płycie znajomy, przewspaniały eurowizyjny utwór. :) Na pewno zostanie zagrany podczas krakowskiego koncertu, na który jedziemy, bo jak dotąd był wykonywany na każdym koncercie tej trasy. Wcale nas to nie dziwi, gdyż mowa o tym utworze:


Eurowizja jest wszędzie. Eurowizja jest potrzebna.
A w przeszłości Therion coverował już też Abbę. :)

Frater Σ

sobota, 15 września 2012

Dziwne imprezy TVP - odsłona druga i nieostatnia

Pewnie wyjdziemy na zrzędy... No ale ONI się tak proszą. TVP znowu miało zajęty czas antenowy czymś, na widok czego przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Właściwie robimy tak choćby przy każdym odcinku "M jak miłość", ale to dziwo, które leciało wczoraj, odbywało się na scenie i była tam część śpiewana, więc wydało nam się jakieś takie... no, zgodne z tematyką tego bloga. Dlatego o tym napiszemy.

Było to - uwaga, uwaga - rozdanie sikawek Orlenu. Orlen zasponsorował nagrody niezwykłym i inspirującym osobom ("Polakom z werwą" - czy to przedsięwzięcie może być jeszcze choć trochę bardziej obciachowe? z taką nazwą?), a ich wręczenie było transmitowane, a jakże, w prime timie na całą Polskę. W skład nagród wchodziły (zapewne oprócz pieniędzy) żenujące statuetki w kształcie pistoletów ze stacji benzynowych. Wisienką na torcie był występ Lany del Rey, osoby znanej z tego, że umie śpiewać na youtubie, ale na żywo to już niebardzo.*


Nie mam osobiście nic przeciwko temu, żeby ktoś, kto ma pieniądze, fundował nagrody. Nie mam nic przeciwko zapraszaniu na galę wręczenia takich nagród kogokolwiek sobie chcą. Ale CZEMU to jest pokazywane w telewizji, która ot tak zaniechuje uczestnictwa w Eurowizji? W telewizji publicznej? Czy Orlen jest w jakiś sposób sponsorem TVP? Czy płacą TVP chociażby pieniądze rekompensujące abonament (zakładam, że nieopłacony) od tych telewidzów, którzy są fanami Eurowizji? Pragnę odpowiedzi na te pytania; może kiedy je poznam, będę mądrzejszy.

Frater Ж

* piszę, kim była Lana del Rey w 2012 roku, bo całkiem możliwe, że nie będziemy tego pamiętać już za miesiąc

sobota, 1 września 2012

Czy wiecie, że...

Czy wiecie, że, kiedy wpisuje się na youtubie "eurovision 2012", to pierwszym podpowiadanym wynikiem wyszukiwania jest "eurovision 2012 poland"? Chociaż Bolanda nie brała udziału w konkursie latoś? Psipadek?


A TUTAJ bardzo dobry tekst ze strony OGAE.

Frater Ж

niedziela, 5 sierpnia 2012

Dziwne imprezy TVP

Ulala... Nie ma w TVP Eurowizji, ale jest miejsce w programie i czas antenowy dla różnych, często przedziwnych, festiwalopodobnych produkcji własnych TVP. Nie jestem w te klocki ekspertem, ale wydaje mi się, że na zrealizowanie takich produkcji własnych potrzebne są też środki finansowe... O dziwo nie było ich na transmisję Eurowizji z Baku - telewizja tłumaczyła, że rzekomo Euro i Olimpiada (zaraz, zaraz... ta sama, która właśnie trwa) pochłaniają znakomitą część jej budżetu. Niestety, niestety... NIESTETY! Pieniądze te znalazły się, nie w porę, by zrealizować wczorajszy Fesiwal Piosenki Rosyjskiej.

Respektuję tradycję i (w zarysie) podoba mi się idea, by przywrócić do życia dawną zielonogórską imprezę. Trochę nie rozumiem dlaczego piosenki śpiewane po rosyjsku mają być jakoś uprzywilejowane i transmitowane w prime timie na ogólnopolskiej stacji telewizji publicznej... To bardzo piękny język, ale - spójrzmy prawdzie w oczy - więcej mamy na polskim gruncie zespołów romskich czy regionalnych kapel góralskich niż takich wokalistów, którzy mają w swoim repertuarze choć jedną piosenkę po rosyjsku. Więcej nas łączy obecnie pod tym względem z krajami anglojęzycznymi niż z naszym wschodnim ex-bratem. No właśnie, jakbyśmy przynajmniej wciąż byli związani z blokiem wschodnim, to by było pewne uzasadnienie, dlaczego mamy taki konkurs i nasi różnej maści celebryci robią publicznie to, co mogliśmy bez przyjemności ostatnio oglądać... Ale skoro nic podobnego nas już nie "mobilizuje", to trzeba przyznać, że dziwny wybraliśmy sposób wyrażenia tego, co Niemcy ze wschodu nazywają ostalgią.


Oto przez trzy godziny na Dwójce mogliśmy w sobotę oglądać popisy szeregu wykonawców, z których pewna część znała nawet rosyjski, mniejsza część nie żenowała swoją wymową w tym narzeczu, a nieliczni nawet umieli śpiewać. Dotyczy to głównie naszych rodzimych występujących, pośród których było wielu prawdziwych nie-muzyków. Ci artyści, którzy przyjechali z kilku krajów wschodniej Europy chyba rzeczywiście władali rosyjskim i możliwe, że byli piosenkarzami. Byliśmy jednak tak bardzo pod wrażeniem "naszych", że występy tych mniej wyróżniających się spedzaliśmy pastwiąc się werbalnie nad tym, co leciało przed chwilą. Niektóre występy skłaniały nas do udania się do najbliższego schronu w obawie przed wybuchem wojny z Rosją. Atmosfera tego festiwalu była tak przaśna, formuła tak przestarzała, a lekceważąca postawa ze strony niektórych niedo-wykonawców tak jawna, że sądziliśmy, iż konflikt polityczny był nieunikniony. Czytając komentarze rozczarowanych fanów na facebookowym wallu tego wydarzenia upewniamy się obecnie, że nie jesteśmy w tej opinii przesadnie złośliwi. :) Z dumą możemy powiedzieć, że trzeba było mieć olbrzymią siłę wewnętrzną, by podczas tego koncertu nie odejść na stałe od zmysłów.

I na takie coś jest miejsce, czas i kasa w polskiej telewizji publicznej. Wszelkie argumenty o tym, że Eurowizja jest kiczowata uciekają w kąt przy porównaniu tego konkursu do Festiwalu Piosenki Rosyjskiej. Wszystkie złe słowa o słabym poziomie piosenek i wykonawców - więzną w gardle, gdy człowiek przypomni sobie... nie, nie przypomnę sobie, mam syndrom wyparcia. Niektórzy też mówią, że Eurowizja straciła swoje znaczenie, że to nie jest wcale żaden liczący się festiwal, więc nie szkoda, że Polska się z niej wycofała. Oczywiście - ci ludzie zaklinają rzeczywistość. Ale spójrzmy na to: TVP emituje fatalny jakościowo koncert, który nawet na polskiej Wikipedii nie ma godnego hasła. Tego się po prostu nie da obronić! TVP, coś ty zrobiło?!

Jeszcze wrócę do tych pieniędzy, bo mi to nie daje spokoju. Obserwuję od dawna, że one z uporem maniaka znajdują się (skądś się biorą, no ja nie wiem skąd one się mogą brać w TVP, skoro nikt nie płaci abonamentu) zawsze, gdy ktoś chce transmitować 1584. Mazurską Noc Kabaretową. Może to są jakieś śmierdzące albo parzące pieniądze i ci ludzie z telewizji muszą je jak najszybciej wydać? A najłatwiej jest na tę przeklętą Noc Sucharów? A może występuje tutaj taki efekt, jak u głodującej osoby, która nagle ma możliwość się objeść za wszystkie czasy, tylko, że w skurczonym żołądku nie jest po chwili w stanie utrzymać na dłużej pożywienia? Podobnie w TVP, jak mają kawałek pieniądza, wydają z euforią i bez opamiętania, i na końcu otrzymują wymiot? Hmmm... Myślicie, że tak może być?

Frater Ж