piątek, 20 lipca 2012

Sezon na ogór

Nie mogę uwierzyć w to, co piszę. We Włoszech, niemiłosiernie, przez cały wyjazd zewsząd grało "Ciecierecie" - czyli wiekopomna piosenka, która jest kolejną inkarnacją "Numanumaje" A.D. 2012 i z pewnością zapewni nieśmiertelność i miejsce w hall of fame wykonującemu ją Gusttavo Limie. Artysta zresztą o to bardzo zebiega, nieustannie powtarzając podczas piosenki swoje imię i nazwisko. Na 1000 "Cieciereci" i "Call me Maybe" przypadało ok. (tak szacujemy) 0 Nin Zilli we włoskim radiu i muzycznych telewizjach. Dobrze, że chociaż nasza szeroko zakrojona akcja kupna płyty zakończyła się sukcesem. :) No cóż, sukcesem były też inne elementy podróży, ale to nie jest blog przyrodniczy, żebyśmy mieli się tym chwalić.

Starając sie więc w dalszym ciągu zachowywać pozory trzymania się tematu walki o Eurowizję w Polsce, napiszę o tym, co przyśniło się Fratrowi Σ. Otóż prawdopodobnie na skutek zaczadzenia "Cieciereciem", przyśniło mu się, że w naszym ulubionym konkursie zaczęła startować Japonia. Na jawie okazało się, że ktoś sfilmował występ Japończyków, który odbywał się w głowie nieświadomego Fratra Σ! Leciało to mniej więcej tak:


Niewątpliwie, gdyby dopuścić do konkursu Japonię, to ta by co roku wygrywała. :D Mamy jednak nadzieję, że od następnego roku Polska nie ustąpi miejsca w konkursie. Nikomu, nawet krajowi mangą i anime płynącemu.

Osobiście uważam, że konsekwencją takich snów, jakie ma Frater Σ, musi być moczenie nocne...

Frater Ж

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz